wtorek, 1 października 2019

Szum dziewiąty


Nadszedł kolejny dzień, w którym reprezentacja Polski miała się ponownie zmierzyć z zawodnikami Tillie. Tym razem szansę miała otrzymać młodsza część ekipy. Kozub od rana latał w skowronkach, a gdy jego czekoladowe tęczówki musnęły sylwetkę brunetki jego skrzydła jeszcze bardziej się rozwinęły. Wparował do stołówki i posłał szeroki uśmiech swoim przyjaciołom, udając się po talerz. Nałożył na niego sporą ilość sałaty i sięgnął po grzanki oraz przygotował sobie kawę. Gdy miał już usadowić się obok swoich kumpli przed jego oczami znalazła się twarz przyjmującego Resovii, a także jego dobrego znajomego.

-Cześć Tibo.- odparł, posyłając mu delikatny uśmiech.-Gotowy na ściąganie dupy z parkietu? Dzisiaj to ja będę dyktował karty.

-Witaj wilczku.-zachichotał Rossard.- Ładnie twoi dali popalić biednemu Le Goff.-pokręcił z niedowierzaniem głową.

-O czym ty mówisz?-uniósł pytająco brew brunet.

-To ty nie wiesz?! Kurwa! Oni są lepsi niż myślałem!

-Nie wiem, ale zaraz się dowiem.-mruknął pod nosem, posyłając groźne spojrzenie w kierunku swojego ulubionego stolika.- Dzięki za info, żabko.-poklepał go po ramieniu, lekceważąc jego oburzenie na ostatnie słowo jakie padło z jego ust.
Zameldował się na krześle pomiędzy Kochanowskim a Masłowskim i z impetem uderzył naczyniem o stół, przywołując na siebie niezrozumiałe spojrzenia chłopaków. Masłowski zaprzestał konsumowania kanapki i z otwartą buzią wpatrywał się w niego, a Szalupa unosił pytająco brew, prezentując wyraz twarzy pokoju „ co znowu?”. Brunet prychnął pod nosem i zabrałeś się za spożywanie posiłku. Czuł na sobie ten pytający wzrok swoich towarzyszy, jednak postanowił najpierw w spokoju pochłonąć śniadanie, a potem się z nimi rozliczyć. Jego  cudowny humor zniknął jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, choć jeszcze nie miał pojęcia czy mocno zawinili.

-Powiesz w końcu o co chodzi czy będziesz się fochał jak Fornal, kiedy mu laska z chałupy wyjebała jak jej kazał obiad gotować?- mruknął Kochanowski.

-Co ty biadolisz?!- fuknął Tytus.- Ja nikomu obiadu nie kazałem gotować. Kochanczak, idź sobie odśwież mózg na dworze.

-Ty powinieneś całe życie zrestartować w takim razie.- rzucił Kwolek.

-Co odjebaliście z Le Goffem?- rozgrywający zmierzył ich surowym spojrzeniem.

Masłowski wywrócił oczami, machając zrezygnowany dłonią i sugerując, że to nie jest warte rozmowy. Łukasz jednak przybrał poważny wyraz twarzy, a wtedy to właśnie rzeszowianin zdecydował się wytłumaczyć całe zajście z Francuzem przyjacielowi. Brunet uderzył się z otwartej dłoni w czoło i wypuścił powietrze ze świstem, sycząc przez zaciśnięte zęby:

-Czy wy zawsze musicie się wpierdalać w nieswoje sprawy?! Poradziłbym sobie z nim.

-Nie, jesteś za miły.-stwierdził pewnie Szalupuk.

-Może nie dla nas, ale zdecydowanie zgadzam się z Szalupą.-poparł blondyna Masłowski. 

Popularna Pusia zmierzyła ich pełnym politowania wzrokiem i poderwała się z miejsca po opróżnieniu swojego talerza.


***


Parsknął głośnym śmiechem na widok wjeżdżającego z buta w trybuny Fornala, który stracił równowagę i upadł na jedną z ławek. Tytus uniósł dłoń w geście zasygnalizowania, że nic mu nie jest, a dla pewności wykrzyknął te słowa, co wywołało salwy śmiechu niosące się echem po obiekcie. Po chwili powrócił na boisko i kontynuował grę, którą Uksi świetnie dyrygował. Spojrzał z wyższością na Le Goffa, kiedy jego solidny flot zakończył swój lot tuż przed sylwetką środkowego, zapisując ostatni punkt czwartej partii na konto Polaków. Usatysfakcjonowany uśmiechnął się szeroko, kiedy chłopaki potargali jego włosy. Zgodnie z nakazem trenera pośpiesznie się odświeżył i oczekiwał wraz z pozostałymi na wyrok odnośnie ekipy jaka uda się na  tegoroczną Ligę Narodów, choć gdzieś w podświadomości czuł, że nie otrzyma szansy to kiełkowała w nim iskierka nadziei.

-Łukasz, Mateusz… Dziękuję wam za poświęcenie na treningach oraz świetną atmosferę w drużynie, ale muszę was odrzucić chłopcy. Mam nadzieję, że zobaczymy się w przyszłości! –wypowiedział się Vital, posyłając siatkarzom pełen ciepła uśmiech.

-Pewnie jak trener będzie prowadził rywala, bo wątpię, że się dokopie do kadry w tak krótkim czasie. –zaśmiał się Masłowski.

-Dziękujemy za zaszczyt bycia tu.- odezwał się rozgrywający.-Jesteś wielki minichu Vitalu! 

Po wyściskaniu starszych jak i będących w tym samym wieku kolegów opuścili szatnię, spoglądając na siebie wymownie. Uśmiechnęli się pod nosem i objęli ramieniem, stwierdzając, że to była fantastyczna przygoda. Przechodząc obok recepcji Łukasz jednak przystanął. Gabriela wyczuwała na sobie jego intensywne spojrzenie i zadarła głowę, napotykając się na jego przepełnione ciepłem tęczówki. Libero momentalnie odczytał co się święci i pozostawił ową dwójkę w samotności.

-Zależy mi na tobie, Gabi i po mimo, że już opuszczam ośrodek to mam nadzieję, że nasza relacja przetrwa.-szepnął, badając głębie jej stalowych tęczówek.

-Mi na tobie też, Łuki.-pogładziła dłonią jego policzek.

Nim się zorientowali, a ich wargi zetknęły się ze sobą. Ich języki odnalazły wspólny, równomierny rytm, a w ciałach obojgu płynęła żywa adrenalina, fala szczęścia, ale jakże smutku z powodu rozstania na długi czas.  


~
Hello! ^^
Przepraszamy za opóźnienia na linii, ale mistrzostwa, praca  w domu i inne sprawy się na siebie nałożyły i jakoś tak wyszło :/ Trochę też się rozleniwiłam i wena gdzieś częściowo uciekła, bo pomysły są, ale jak je fajnie ująć w wykonanie czy słowa to trochę gorzej :/  Także wybaczcie to wyżej, bo szału nie ma, ale starałam się naprawdę :3  Nie wiem jak bd z publikacjami na Bartkach, bo Puchar Świata, odsypianie i te sprawy, ale może jakoś się uda opublikować planowo lub z niewielkim opóźnieniem :D Całuję i do zobaczenia na Bartkach!  :*