czwartek, 25 lipca 2019

Szum pierwszy


Gabriela Kozłowska jak podczas każdej wolnej chwili zawiesiła na ramieniu długi pasek małej, czarnej torebki i po zatrzaśnięciu za sobą bramki  skierowała kroki w stronę doskonale znanej jej ścieżki. Obsunęła delikatnie materiał czarnej, rozkloszowanej spódnicy i zagłębiając się we brzmieniu ulubionego utworu przemierzała drogę dzielącą ją od miejsca, w którym starała się spędzać każdą wolną chwilę. Brunetka po rodzicielce odziedziczyła chęć niesienia pomocy i zdecydowała się z tego korzystać jak tylko mogła. Jednak większość jej czasu w tygodniu a także weekendy pochłaniała praca w tutejszym centrum sportowym, do którego chętnie przybywali sportowcy różnych dyscyplin. Dlatego też, gdy udało jej się wykaraskać wcześniej dzisiejszego dnia z pracy postanowiła zawitać do ośrodka cioci. Szepcząc pod nosem słowa rozbrzmiewającej w białych słuchawkach piosenki przechadzała się przez jeden ze spalskich lasów, a jej bladą twarz muskały promienie letniego słońca. Lekki wiatr targał jej opadającymi swobodnie na ramiona ciemnymi kaskadami, a ona uśmiechała się subtelnie pod nosem, gdyż uwielbiała taką pogodę. Była miłośniczką lata i na przestrzeni czerwca, lipca oraz sierpnia czuła się jak w swoim żywiole. Wtedy dopiero odczuwała, że tak naprawdę żyje. Nie narzekała więc na wysokie wartości widniejące na termometrach za oknem mieszkańców tej właśnie łódzkiej miejscowości czy na oślepiające oczy słońce. Otarła zewnętrzną częścią ramienia kropelki potu pojawiające się na jej czole i w tym samym momencie jej stalowe tęczówki spostrzegły znajomy budynek. Przyśpieszyła kroku i pomachała do kobiety znajdującej się na dworze, wznosząc nikle kąciki delikatnie różowych ust. Pokonała raptownie dzielący je dystans i musnęła wargami jej policzek na powitanie. Kiwała głową machinalnie, wysłuchując opowieści blondynki na temat nowych pupili jakie trafiły do schroniska ciotki w ostatnim czasie. Przykucnęła przy jednym z psów i pogłaskała go delikatnie po głowie, uśmiechając się do niego przyjaźnie. Po chwili jednak poderwała się na równe nogi i podreptała za panią Marysią, aby pomóc jej roznieść posiłki dla podopiecznych blondynki. Za pomocą łopatki napakowała do srebrnych misek karmy z dodatkiem wołowiny, zagłębiając się w rozmowę z członkinią rodziny. Poroznosiła naczynia do odpowiednich, wskazanych przez ciotkę kojców i podolewała wody do odpowiednich pojemników, po czym przystanęła na chwilę przy jednym ze skupisk szczeniaków. Nagle w zasięgu jej oczu znalazła się grupka kilkunastu mężczyzn przyodzianych w jednakowy zestaw ubrań. Dokładniej była to czarna koszulka z długim rękawem oraz spodenki tej samej barwy.

-Dzień dobry!-zawołał donośnie jeden z nich z delikatnym zarostem.

-Dzień dobry! –odparła, podchodząc bliżej mężczyzny.- W czym mogę panu pomóc?

-Jestem Michał Kubiak, kapitan reprezentacji Polski siatkarzy.-uścisnęła dłoń przyjmującego, także się przedstawiając.- Dzisiaj mieliśmy tutaj wypromować akcję mającą na celu wzbudzenie chęci wśród Polaków do przygarnięcia takich słodziaków jakie tutaj są.-wytłumaczył siatkarz.

-Przepraszam, gdyż ja jestem nie bardzo zorientowana, bowiem zaglądam tutaj tylko czasami. Skoczę po ciocię i wszystkiego się dowiemy.-oświadczyła i gdy Kubiak skinął głową pognała w kierunku biura.

Wyjaśniła starszej kobiecie zaistniałą sytuację i stawiła się za jej plecami, gdy ta toczyła konwersację z głową drużyny siatkarskiej. W międzyczasie młodsi i starsi zawodnicy rozeszli się w obranych przez siebie kierunkach, podziwiając psy zgromadzone na terenie schroniska. Przyglądała się temu z promiennym uśmiechem na ustach i splecionymi ramionami na klatce piersiowej. Zagryzła wnętrze policzków od środka, aby powstrzymać śmiech, który koniecznie chciał się wydobyć z jej gardła, kiedy zauważyła przykucającego przy Golden retriverze bruneta i nie byłoby w tym nic zabawnego, gdyby nie to, że szczeniak sikał mu właśnie na wyciągniętą w jego kierunku dłoń. Nie wytrzymała i w końcu parsknęła głośnym śmiechem, a w jej ślady poszedł wysoki blondyn. Poszkodowany przez psiaka chłopak zmarszczył jedynie brwi, wpatrując się z niezrozumieniem w błękitnookiego kolegę. Wtedy odwrócił głowę i momentalnie wyrwał rękę z pomiędzy ogrodzenia, krzywiąc się znacznie na twarzy.

-Psia kość!-rzucił pod nosem, jednak zbyt donośnie, bowiem te słowa dotarły aż do brunetki.

Pokręciła z niedowierzaniem głową nad zaistniałą sytuacją i rozbawiona podeszła do mierzącego około metr dziewięćdziesiąt chłopaka. Przystanęła naprzeciw niego i popatrzyła na niego roześmiana. Łukasz zadarł głowę ku górze, gdyż dziewczyna była od niego znacznie niższa i obdarował spojrzeniem jej twarz.

-Widzę, że zostałeś poszkodowany przez Mini.-skwitowała, chichocząc cicho i spoglądając znacząco na jego dłoń.-Wybacz mi tą bezpośredniość, ale patrząc na ciebie mam wrażenie, że jesteśmy w podobnym wieku. Choć za mną. Zaraz coś na to zaradzimy.-puściła mu oczko i ruszyła w stronę budynku.

Rozgrywający skinął jedynie głową na jej słowa, jakby odebrało mu mowę na widok brunetki i posłusznie udał się za pracownicą.

-Chętnie bym ci się przedstawił, ale musisz poczekać.-roześmiał się, wskazując czystą kończyną na to osikaną przez zwierzę.

 -Jasne.-odparła Kozłowska, śmiejąc się cicho.

Gabriela rozwarła drzwi, za którymi kryła się łazienka i wskazała gestem dłoni, aby siatkarz do niej wszedł. Przymknęła za nim drzwi i oparła się plecami o powierzchnie chłodnej ściany korytarza, przymykając powieki. To była pierwsza taka sytuacja, która jej się zdarzyła. Nic, więc dziwnego, że była nią rozbawiona niemal do łez. Swoją drogą brunet także korzystał z okazji i wykazał się odrobiną humoru. Podskoczyła nagle wyrwana ze swoich myśli przez odgłos otwieranych drzwi i otwarła oczy.

-Łukasz.-oświadczył z łagodnym uśmiechem zawodnik, wyciągając dłoń w twoim kierunku.

-Gabriela.-ścisnęła ją, pozwalając wyłonić się białym perełkom zza ust.- To dla mnie zaszczyt poznać reprezentanta Polski.-dodała.


~
Witam w spalskiej patoli! ^^
Tym razem będę się posługiwać narracją trzecioosobową, co mam nadzieję nie będzie Wam przeszkadzać i zostaniecie na dłużej :3 Jak widać będzie tutaj zabawnie, bowiem Łukasz dopadł pech, choć jak to mówią nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło i oto przez to poznał naszą Gabrielę :D Tą historię dedykuje imienniczce głównej bohaterki z powodu sympatii do głównego bohatera i liczę, że zaszczyci mnie kilkoma komentarzami :D Was także zachęcam do opinii na temat początku tej spalskiej przygody ^^ Widzimy się w poniedziałek jak Wasz odzew będzie spory :D Całuję i do zobaczenia ;*

2 komentarze:

  1. dobra, Spałę kocham nad życie, a że jestem chora, a historia jest nowa to ja tutaj będę haha tylko nie bij za nieobecności w poprzednich. chyba potrzebowałam odwyku od siatkówki, tej czytane i oglądanej, a Łukasz to Łukasz - są osoby, którym się nie odmawia haha

    ret. czy Ola, czy cholera wie z jakiego konta będę komentować

    OdpowiedzUsuń