Gabriela
Kozłowska jak podczas każdej wolnej chwili zawiesiła na ramieniu długi pasek
małej, czarnej torebki i po zatrzaśnięciu za sobą bramki skierowała kroki w stronę doskonale znanej
jej ścieżki. Obsunęła delikatnie materiał czarnej, rozkloszowanej spódnicy i zagłębiając
się we brzmieniu ulubionego utworu przemierzała drogę dzielącą ją od miejsca, w
którym starała się spędzać każdą wolną chwilę. Brunetka po rodzicielce
odziedziczyła chęć niesienia pomocy i zdecydowała się z tego korzystać jak
tylko mogła. Jednak większość jej czasu w tygodniu a także weekendy pochłaniała
praca w tutejszym centrum sportowym, do którego chętnie przybywali sportowcy
różnych dyscyplin. Dlatego też, gdy udało jej się wykaraskać wcześniej
dzisiejszego dnia z pracy postanowiła zawitać do ośrodka cioci. Szepcząc pod
nosem słowa rozbrzmiewającej w białych słuchawkach piosenki przechadzała się
przez jeden ze spalskich lasów, a jej bladą twarz muskały promienie letniego
słońca. Lekki wiatr targał jej opadającymi swobodnie na ramiona ciemnymi
kaskadami, a ona uśmiechała się subtelnie pod nosem, gdyż uwielbiała taką
pogodę. Była miłośniczką lata i na przestrzeni czerwca, lipca oraz sierpnia
czuła się jak w swoim żywiole. Wtedy dopiero odczuwała, że tak naprawdę żyje.
Nie narzekała więc na wysokie wartości widniejące na termometrach za oknem
mieszkańców tej właśnie łódzkiej miejscowości czy na oślepiające oczy słońce.
Otarła zewnętrzną częścią ramienia kropelki potu pojawiające się na jej czole i
w tym samym momencie jej stalowe tęczówki spostrzegły znajomy budynek.
Przyśpieszyła kroku i pomachała do kobiety znajdującej się na dworze, wznosząc
nikle kąciki delikatnie różowych ust. Pokonała raptownie dzielący je dystans i
musnęła wargami jej policzek na powitanie. Kiwała głową machinalnie,
wysłuchując opowieści blondynki na temat nowych pupili jakie trafiły do
schroniska ciotki w ostatnim czasie. Przykucnęła przy jednym z psów i
pogłaskała go delikatnie po głowie, uśmiechając się do niego przyjaźnie. Po
chwili jednak poderwała się na równe nogi i podreptała za panią Marysią, aby
pomóc jej roznieść posiłki dla podopiecznych blondynki. Za pomocą łopatki
napakowała do srebrnych misek karmy z dodatkiem wołowiny, zagłębiając się w
rozmowę z członkinią rodziny. Poroznosiła naczynia do odpowiednich, wskazanych
przez ciotkę kojców i podolewała wody do odpowiednich pojemników, po czym
przystanęła na chwilę przy jednym ze skupisk szczeniaków. Nagle w zasięgu jej
oczu znalazła się grupka kilkunastu mężczyzn przyodzianych w jednakowy zestaw
ubrań. Dokładniej była to czarna koszulka z długim rękawem oraz spodenki tej
samej barwy.
-Dzień
dobry!-zawołał donośnie jeden z nich z delikatnym zarostem.
-Dzień
dobry! –odparła, podchodząc bliżej mężczyzny.- W czym mogę panu pomóc?
-Jestem
Michał Kubiak, kapitan reprezentacji Polski siatkarzy.-uścisnęła dłoń
przyjmującego, także się przedstawiając.- Dzisiaj mieliśmy tutaj wypromować
akcję mającą na celu wzbudzenie chęci wśród Polaków do przygarnięcia takich
słodziaków jakie tutaj są.-wytłumaczył siatkarz.
-Przepraszam,
gdyż ja jestem nie bardzo zorientowana, bowiem zaglądam tutaj tylko czasami.
Skoczę po ciocię i wszystkiego się dowiemy.-oświadczyła i gdy Kubiak skinął
głową pognała w kierunku biura.
Wyjaśniła
starszej kobiecie zaistniałą sytuację i stawiła się za jej plecami, gdy ta
toczyła konwersację z głową drużyny siatkarskiej. W międzyczasie młodsi i
starsi zawodnicy rozeszli się w obranych przez siebie kierunkach, podziwiając
psy zgromadzone na terenie schroniska. Przyglądała się temu z promiennym
uśmiechem na ustach i splecionymi ramionami na klatce piersiowej. Zagryzła
wnętrze policzków od środka, aby powstrzymać śmiech, który koniecznie chciał
się wydobyć z jej gardła, kiedy zauważyła przykucającego przy Golden retriverze
bruneta i nie byłoby w tym nic zabawnego, gdyby nie to, że szczeniak sikał mu
właśnie na wyciągniętą w jego kierunku dłoń. Nie wytrzymała i w końcu parsknęła
głośnym śmiechem, a w jej ślady poszedł wysoki blondyn. Poszkodowany przez
psiaka chłopak zmarszczył jedynie brwi, wpatrując się z niezrozumieniem w
błękitnookiego kolegę. Wtedy odwrócił głowę i momentalnie wyrwał rękę z
pomiędzy ogrodzenia, krzywiąc się znacznie na twarzy.
-Psia
kość!-rzucił pod nosem, jednak zbyt donośnie, bowiem te słowa dotarły aż do
brunetki.
Pokręciła
z niedowierzaniem głową nad zaistniałą sytuacją i rozbawiona podeszła do
mierzącego około metr dziewięćdziesiąt chłopaka. Przystanęła naprzeciw niego i
popatrzyła na niego roześmiana. Łukasz zadarł głowę ku górze, gdyż dziewczyna
była od niego znacznie niższa i obdarował spojrzeniem jej twarz.
-Widzę,
że zostałeś poszkodowany przez Mini.-skwitowała, chichocząc cicho i spoglądając
znacząco na jego dłoń.-Wybacz mi tą bezpośredniość, ale patrząc na ciebie mam
wrażenie, że jesteśmy w podobnym wieku. Choć za mną. Zaraz coś na to
zaradzimy.-puściła mu oczko i ruszyła w stronę budynku.
Rozgrywający
skinął jedynie głową na jej słowa, jakby odebrało mu mowę na widok brunetki i
posłusznie udał się za pracownicą.
-Chętnie
bym ci się przedstawił, ale musisz poczekać.-roześmiał się, wskazując czystą
kończyną na to osikaną przez zwierzę.
-Jasne.-odparła Kozłowska, śmiejąc się cicho.
Gabriela
rozwarła drzwi, za którymi kryła się łazienka i wskazała gestem dłoni, aby
siatkarz do niej wszedł. Przymknęła za nim drzwi i oparła się plecami o
powierzchnie chłodnej ściany korytarza, przymykając powieki. To była pierwsza
taka sytuacja, która jej się zdarzyła. Nic, więc dziwnego, że była nią
rozbawiona niemal do łez. Swoją drogą brunet także korzystał z okazji i wykazał
się odrobiną humoru. Podskoczyła nagle wyrwana ze swoich myśli przez odgłos
otwieranych drzwi i otwarła oczy.
-Łukasz.-oświadczył
z łagodnym uśmiechem zawodnik, wyciągając dłoń w twoim kierunku.
-Gabriela.-ścisnęła
ją, pozwalając wyłonić się białym perełkom zza ust.- To dla mnie zaszczyt
poznać reprezentanta Polski.-dodała.
~
Witam w spalskiej patoli! ^^
Tym razem będę się posługiwać narracją trzecioosobową, co mam nadzieję nie będzie Wam przeszkadzać i zostaniecie na dłużej :3 Jak widać będzie tutaj zabawnie, bowiem Łukasz dopadł pech, choć jak to mówią nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło i oto przez to poznał naszą Gabrielę :D Tą historię dedykuje imienniczce głównej bohaterki z powodu sympatii do głównego bohatera i liczę, że zaszczyci mnie kilkoma komentarzami :D Was także zachęcam do opinii na temat początku tej spalskiej przygody ^^ Widzimy się w poniedziałek jak Wasz odzew będzie spory :D Całuję i do zobaczenia ;*
dobra, Spałę kocham nad życie, a że jestem chora, a historia jest nowa to ja tutaj będę haha tylko nie bij za nieobecności w poprzednich. chyba potrzebowałam odwyku od siatkówki, tej czytane i oglądanej, a Łukasz to Łukasz - są osoby, którym się nie odmawia haha
OdpowiedzUsuńret. czy Ola, czy cholera wie z jakiego konta będę komentować
O jejku 💓
UsuńDziękuję 😍