Uderzał dłonią w żółto-błękitną
piłkę, która odbijała się od podłoża, przywołując jego pełen skupienia wzrok.
Dopiero przy pomocy palców, którymi przed jego twarzą strzelił Artur wyrwał się
z amoku i skierował swoje spojrzenie na osobę trenera, który przystanął na
środku, mając przed sobą wieloosobową grupę obecną na zgrupowaniu. Przekrzywił
głowę na bok i wsłuchiwał się uważnie w jego słowa, odnotowując w głowie
najważniejsze kwestie poruszane przez selekcjonera reprezentacji Polski. Skinął
głową, gdy Vital musnął przelotnie jego ramie dłonią i wypchnął go delikatnie w
stronę Łomacza, z którym dzisiaj miał trenować
w parze. Posłał starszemu koledze przyjazny uśmiech i poprosił go o
udanie się po piłkę.
-Łukaszek, ale to ty masz młodsze
nogi!- skwitował z wesołym chichotem Grzegorz.
-Wiem, ale muszę je oszczędzać,
bo te nogi mają przed sobą przyszłość pełną grania.-wypowiedział Kozub z cwanym
uśmiechem.
Starszy reprezentant Polski
pokręcił jedynie z rozbawieniem głową, odprowadzając wzrokiem sylwetkę młodszego
kolegi, który posłusznie udał się w kierunku kosza ze sprzętem. Szczegółowo
wybadał przy pomocy rąk poziom napompowania Mikas i wybrał tą
najodpowiedniejszą, okręcając się na pięcie w kierunku boiska. Wtem jego ciemne
tęczówki natrafiły na kobiecą sylwetkę zwróconą do niego tyłem. Jej
właścicielka jednak ustawiała się lepiej w stronę trenera, z którym złączona
była w rozmowie, przez co było mu dane ujrzeć profil jej bladej twarzy i
dzięki temu rozpoznał w niej dziewczynę
ze schroniska. Zastygł w bezruchu, obserwując z pokrywającym jego twarz szokiem
Gabrielę, której kompletnie się tu nie spodziewał. Przecież nie wspominała, że
pracuje w okolicy, że można ją spotkać w spalskim ośrodku. Pokręcił z
niedowierzaniem głową, chłonąc wzrokiem jej wysoką sylwetkę. Na pierwszy rzut
oka wzrokiem sięgała metru osiemdziesiąt, co robiło na nim ogromne wrażenie.
-Nie wspominałem, że Gabryśka
pracuje w Spale?- uśmiechnął się łobuzersko Szalpuk, który przysłonił
rozgrywającemu widok na Kozłowską.
-Ty pierdolony patafiańcu!-
warknął na niego 21-latek zirytowany jego zachowaniem.- Jesteś jebanym
pająkiem, który łapie mnie w swoją sieć a potem się ze mnie nabija.
-No cóż ja poradzę, Pusia. Taki
już jestem.-wzruszył ramionami blondyn.- A tak serio to wiem to od kilku dni,
ale chciałem zobaczyć jak szybko na siebie wpadniecie.-puścił oczko
przyjacielowi i oddalił się w kierunku Aleksandra Śliwki.
-Chujek.-mruknął pod nosem
brunet.
-Ty, Pusia?! Długo mam jeszcze
czekać na twój comeback?!- wydarł się za rzeszowianinem Gregor.
Łukasz jakby powrócił do
rzeczywistości i modlił się w myślach, aby do Kozłowskiej nie dotarł wrzask
kadrowicza. Jednak na marne, bowiem brunetka momentalnie zwróciła głowę w
kierunku źródła dźwięku, a potem zaszczyciła go przelotnym wzrokiem, unosząc
dłoń w geście przywitania. Westchnął głośno, mając ochotę przyłożyć sobie
soczystego facepalma. Dlaczego ona zawsze musiała pojawiać się w najmniej
odpowiednich momentach, a szczególnie w takich, kiedy jego starsi koledzy wraz z rówieśnikami postanowili sobie
z niego drwić? Nie pojmował tego. Po chwili wzniósł dłoń nad głową, aby
odpowiedzieć na jej gest i posłał jej nieśmiały, nieco niemrawy uśmiech.
-Kurwa, why? No why? –mruczał pod
nosem niezadowolony.
-Ty, Uksi! Bo korzenie puścisz!-
dopiekł mu Masłowski.
-Ryj!- warknął w jego stronę
podirytowany rozgrywający.
Mateusz rozwarł zszokowany usta,
ale Łukasz zdawał się tego nie zauważyć. Powrócił po długiej chwili do
Grzegorza i zrezygnowany rozpoczął z nim rozgrzewkę. Po mimo, że Gabriela nadal
znajdowała się na terenie hali starał się lekceważyć ten fakt. Nie miał już
najmniejszej ochoty na kolejną pogrążającą go w jej oczach sytuację. Chłopaki
uczynili to już wystarczająco.
***
Dzięki doborowemu towarzystwu,
jakim była obecność Fornala, Masłowskiego i Kochanowskiego humor rozgrywającego
uległ znacznej poprawie po sytuacji mającej miejsce na porannym treningu. Cała
czwórka wpakowała się do windy, mając zamiar udać się do stołówki na kolacje.
Nie byli wówczas jeszcze świadomi, że ich plany zostaną pokrzyżowane. Maszyna
nagle zatrzymała się gwałtownie, powodując, że wszyscy zawodnicy uderzyli
plecami o jedną ze ścian windy. Łukasz przełknął głośno ślinę i spojrzał z
przerażeniem na pozostałą trójkę chłopaków. Twarz kapitana reprezentacji
juniorów nie zdradzała za wiele szczegółów, natomiast ta należąca do Tomka czy
Mateusza wyrażała więcej niż tysiąc słów. Gdy Kozub miał już zabrać głos nagle
uczynił to Masłowski :
-Wszyscy kurwa zginiemy!
-Możesz zamknąć japę?-spojrzał na
niego z politowaniem rozgrywający.- Dziękuję!
-Od kiedy ty taki nerwowy się
zrobiłeś?- uniósł pytająco brew Mateusz.
-To pewnie przez tą nową.-
poruszył znacząco brwiami Fornal.- Jak jej tam było? Grażyna?
-Gabriela.-wypowiedział ostro
Kozub, zaciskając dłonie w pięści, będąc blisko wyprowadzenia z równowagi.
-Dobra chłopaki. Dajcie sobie
spokój i skupcie się na tym jak możemy się stąd wydostać.-odezwał się milczący
dotąd środkowy.
-Zadzwonię do Szalpuka.-rzucił
Uksool.
Pozostała trójka siatkarzy
skinęła głowami na pomysł rzeszowianina. Ten wyjął z kieszeni dresów telefon i
zawył przeciągle, gdy przy wskaźniku baterii nie dostrzegł żadnej kreski
zasięgu. Osunął się zrezygnowany plecami po ścianie i skrył twarz w dłoniach.
Starał się wpaść na inną ideę, ale nic póki co nie przychodziło mu do głowy. To
samo można było powiedzieć o pozostałych osobnikach znajdujących się w windzie.
-Kurwa, ludzie! Otwórzcie tą
jebaną puszkę! Ratunku! My tu pomrzemy!-wydzierał się libero.
-Uważaj, bo cię ktoś
usłyszy.-przewrócił oczami Kuba.
Tymczasem na parterze Gabriela
przeglądała jadłospis na kolejny dzień i pokręciła niezadowolona głową, gdy w
pozycji na jutro widniało to samo danie co dzisiaj podane było na obiad.
Postanowiła natychmiast to skorygować i uzgodnić z trenerem siatkarzy. Aby
sprawnie dostać się na trzecie piętro, gdzie swoje zakwaterowanie miał sztab
szkoleniowy oraz zawodnicy powędrowała w stronę windy. Zmarszczyła brwi
zdezorientowana, kiedy po piątym razie naciśnięcia przycisku w panelu winda
nadal się nie pojawiła. Westchnęła głośno i już miała udać się w kierunku
licznego pliku schodów, kiedy obok niej znienacka zjawił się blondyn.
-Hej, Gabi.- przywitał się z nią
delikatnym uśmiechem.- Widziałaś może Fornala, Kochanowskiego, Kozuba i
Masłowskiego?
-Cześć, Szalupa.- wypowiedziała
wesoło.- Nie, a czemu zawdzięczam to pytanie?-utkwiła w nim pytające
spojrzenie.
-No, bo kolacja dobiega końca, a
ich nadal nie ma.- siatkarz podrapał się po głowie zdezorientowany.
-A dzwoniłeś do nich?
-Tak, ale ich telefony nie
reagują.
-Kurwa, Artur!- złapała się za głowę.-
Winda się popsuła chyba, a ich nigdzie nie ma. Oni tam chyba utknęli.
-Powiem trenerowi, a ty leć po
pomoc.- zakomunikował i nim zdążyła coś odpowiedzieć już go nie było.
Stawiła się za ladą recepcji i
wystukała na telefonie stacjonarnym numer do odpowiedniej osoby. Po chwili
opisywała już sytuacje panu Piotrowi i jedyne co mogła to oczekiwać jego
przybycia. Artur natomiast w popłochu wparował do pokoju Heynena, nie fatygując
się nawet z pukaniem. Trener pokręcił z niedowierzaniem głową nad szczęściem
swoich zawodników i gdy udał się na parter wraz z przyjmującym winda była już w
trakcie napraw.
-Matko jedyna! Nareszcie grunt
pod nogami!- wypadł z windy jako pierwszy Masłowski, nie kryjąc przy ty swojej
euforii.
-Czyja to zasługa, że wreszcie
opuściliśmy to cholerstwo?- zadał pytanie rozgrywający.
-Moja.-odparła brunetka
opierająca się biodrami o ladę.
-Niech Bóg ci w dzieciach
wynagrodzi!-przytulił ją gwałtownie szczęśliwy libero.
-Nie przejmuj się. Odbiło
mu.-rzucił roześmiany Fornal.
-Nie dziś, a już dawno. –dodał
Kochanowski.
-Dziękujemy!-wypowiedział z
promiennym uśmiechem Kozub.
Kozłowska zaniosła się głośnym
śmiechem, odsuwając od siebie Masło, który zbyt wylewnie zaczął ją przytulać.
Zbeształa go wzrokiem i wzniosła nikle kąciki ust, odsłaniając śnieżnobiałe
uzębienie przed Łukaszem. Ten jakby nabrał odwagi przez ten mały gest i
podreptał w jej kierunku, a wszyscy obecni przy recepcji siatkarze utkwili w
nim zaintrygowany wzrok.
-Może w ramach podziękowania za
ocalenie nam życia dasz się zaprosić na kolacje?-powiedział pewnym siebie tonem
głosu, dokładając do tego subtelny uśmiech.
Zadarła głowę i spojrzała na jego
bladą twarz. Natrafiła na czekoladowe tęczówki o ciepłej barwie, które na
moment sprawiły, że odebrało jej mowę. Ich intensywność wywołała na niej
ogromne wrażenie. Dało się dostrzec tlącą w nich nadzieję. Liczył na to, że mu
nie odmówi, że przystanie na jego propozycje. Musiał spróbować, bo niebywale
chciał ją poznać, dowiedzieć się o niej więcej. Skinęła jedynie głową, zgadzając
się na jego sugestię, bowiem nie mogła wydusić z siebie żadnego słowa. Powtórzyła
ten gest, gdy zaproponował jej jutrzejszy wieczór. Pożegnała się z chłopakami i
wróciła do swojej pracy. Zaśmiała się, gdy chcieli wsiąść do windy, jednak
zawrócili i zdecydowali się na schody. W oddali słychać było wiwaty kumpli
Łukasza z powodu udanego łowu rozgrywającego.
Pokręciła roześmiana głową i myślami analizowała już zawartość swojej
szafy, szukając odpowiedniej kreacji na ten wieczór.
~
Witam po weekendzie w Krakowie zmęczona, ale pełna pomysłów ^^
W stolicy Małopolski było cudownie i naprawdę zabawnie, ale teraz wracam do rzeczywistości, a co za tym idzie do Was :3 Łukasz najpierw ośmieszony w oczach Gabi, później przeżywający katusze z chłopakami , a na końcu jednak mimo wszystko chyba szczęśliwy ^^ Jak myślicie jak przebiegnie randka? Chłopaki zadbają o brak nudy? :D Sama nie do końca jeszcze wiem co zawrze w kolejnej części, bowiem ten rozdział to ostatni zapas, gdyż na czwórce mam zastój, ale chwila czasu i może coś wymyślę :D Całuję i do zobaczenia na Bartkach w kolejne dni! ;*
Chłopakom się nudzi na treningach to sobie znaleźli nowe zajęcie w postaci ośmieszania biednego Łukasza haha :D Ach, tacy przyjaciele to skarb! Artur sprytnie nie powiedział Łukaszowi o pracy Gabrysi, tak żeby mógł prawie dostać zawału na jej widok haha :D Ci chłopcy ^^ :D
OdpowiedzUsuńAle podziwiam Łukasza, że wytrwał w windzie z tą bandą, łatwo na pewno nie było haha :D Na szczęście Artur i Gabrysia dodali dwa do dwóch i dziewczyna uratowała zagubionych siatkarzy :D
Fajnie, że Łukasz się odważył zaprosić dziewczynę na kolację ^^ Byleby ta banda im tego nie popsuła swoimi pomysłami! :D
Pozdrawiam ;*
Arczi to tu taka mała wredotka :D
UsuńPanikowali jak dzieci :D
Oj nie jesteś świadoma co oni szykują XD
Dziękuję i pozdrawiam ;*