poniedziałek, 5 sierpnia 2019

Szum trzeci


Uderzał dłonią w żółto-błękitną piłkę, która odbijała się od podłoża, przywołując jego pełen skupienia wzrok. Dopiero przy pomocy palców, którymi przed jego twarzą strzelił Artur wyrwał się z amoku i skierował swoje spojrzenie na osobę trenera, który przystanął na środku, mając przed sobą wieloosobową grupę obecną na zgrupowaniu. Przekrzywił głowę na bok i wsłuchiwał się uważnie w jego słowa, odnotowując w głowie najważniejsze kwestie poruszane przez selekcjonera reprezentacji Polski. Skinął głową, gdy Vital musnął przelotnie jego ramie dłonią i wypchnął go delikatnie w stronę Łomacza, z którym dzisiaj miał trenować  w parze. Posłał starszemu koledze przyjazny uśmiech i poprosił go o udanie się po piłkę.

-Łukaszek, ale to ty masz młodsze nogi!- skwitował z wesołym chichotem Grzegorz.

-Wiem, ale muszę je oszczędzać, bo te nogi mają przed sobą przyszłość pełną grania.-wypowiedział Kozub z cwanym uśmiechem.

Starszy reprezentant Polski pokręcił jedynie z rozbawieniem głową, odprowadzając wzrokiem sylwetkę młodszego kolegi, który posłusznie udał się w kierunku kosza ze sprzętem. Szczegółowo wybadał przy pomocy rąk poziom napompowania Mikas i wybrał tą najodpowiedniejszą, okręcając się na pięcie w kierunku boiska. Wtem jego ciemne tęczówki natrafiły na kobiecą sylwetkę zwróconą do niego tyłem. Jej właścicielka jednak ustawiała się lepiej w stronę trenera, z którym złączona była w rozmowie, przez co było mu dane ujrzeć profil jej bladej twarzy i dzięki temu rozpoznał w niej  dziewczynę ze schroniska. Zastygł w bezruchu, obserwując z pokrywającym jego twarz szokiem Gabrielę, której kompletnie się tu nie spodziewał. Przecież nie wspominała, że pracuje w okolicy, że można ją spotkać w spalskim ośrodku. Pokręcił z niedowierzaniem głową, chłonąc wzrokiem jej wysoką sylwetkę. Na pierwszy rzut oka wzrokiem sięgała metru osiemdziesiąt, co robiło na nim  ogromne wrażenie.

-Nie wspominałem, że Gabryśka pracuje w Spale?- uśmiechnął się łobuzersko Szalpuk, który przysłonił rozgrywającemu widok na Kozłowską.

-Ty pierdolony patafiańcu!- warknął na niego 21-latek zirytowany jego zachowaniem.- Jesteś jebanym pająkiem, który łapie mnie w swoją sieć a potem się ze mnie nabija.

-No cóż ja poradzę, Pusia. Taki już jestem.-wzruszył ramionami blondyn.- A tak serio to wiem to od kilku dni, ale chciałem zobaczyć jak szybko na siebie wpadniecie.-puścił oczko przyjacielowi i oddalił się w kierunku Aleksandra Śliwki.

-Chujek.-mruknął pod nosem brunet.

-Ty, Pusia?! Długo mam jeszcze czekać na twój comeback?!- wydarł się za rzeszowianinem Gregor.

Łukasz jakby powrócił do rzeczywistości i modlił się w myślach, aby do Kozłowskiej nie dotarł wrzask kadrowicza. Jednak na marne, bowiem brunetka momentalnie zwróciła głowę w kierunku źródła dźwięku, a potem zaszczyciła go przelotnym wzrokiem, unosząc dłoń w geście przywitania. Westchnął głośno, mając ochotę przyłożyć sobie soczystego facepalma. Dlaczego ona zawsze musiała pojawiać się w najmniej odpowiednich momentach, a szczególnie w takich, kiedy jego starsi  koledzy wraz z rówieśnikami postanowili sobie z niego drwić? Nie pojmował tego. Po chwili wzniósł dłoń nad głową, aby odpowiedzieć na jej gest i posłał jej nieśmiały, nieco niemrawy uśmiech.

-Kurwa, why? No why? –mruczał pod nosem niezadowolony.

-Ty, Uksi! Bo korzenie puścisz!- dopiekł mu Masłowski.

-Ryj!- warknął w jego stronę podirytowany rozgrywający.

Mateusz rozwarł zszokowany usta, ale Łukasz zdawał się tego nie zauważyć. Powrócił po długiej chwili do Grzegorza i zrezygnowany rozpoczął z nim rozgrzewkę. Po mimo, że Gabriela nadal znajdowała się na terenie hali starał się lekceważyć ten fakt. Nie miał już najmniejszej ochoty na kolejną pogrążającą go w jej oczach sytuację. Chłopaki uczynili to już wystarczająco.


***

Dzięki doborowemu towarzystwu, jakim była obecność Fornala, Masłowskiego i Kochanowskiego humor rozgrywającego uległ znacznej poprawie po sytuacji mającej miejsce na porannym treningu. Cała czwórka wpakowała się do windy, mając zamiar udać się do stołówki na kolacje. Nie byli wówczas jeszcze świadomi, że ich plany zostaną pokrzyżowane. Maszyna nagle zatrzymała się gwałtownie, powodując, że wszyscy zawodnicy uderzyli plecami o jedną ze ścian windy. Łukasz przełknął głośno ślinę i spojrzał z przerażeniem na pozostałą trójkę chłopaków. Twarz kapitana reprezentacji juniorów nie zdradzała za wiele szczegółów, natomiast ta należąca do Tomka czy Mateusza wyrażała więcej niż tysiąc słów. Gdy Kozub miał już zabrać głos nagle uczynił to Masłowski :

-Wszyscy kurwa zginiemy!

-Możesz zamknąć japę?-spojrzał na niego z politowaniem rozgrywający.- Dziękuję!

-Od kiedy ty taki nerwowy się zrobiłeś?- uniósł pytająco brew Mateusz.

-To pewnie przez tą nową.- poruszył znacząco brwiami Fornal.- Jak jej tam było? Grażyna?

-Gabriela.-wypowiedział ostro Kozub, zaciskając dłonie w pięści, będąc blisko wyprowadzenia z równowagi.

-Dobra chłopaki. Dajcie sobie spokój i skupcie się na tym jak możemy się stąd wydostać.-odezwał się milczący dotąd środkowy.

-Zadzwonię do Szalpuka.-rzucił Uksool.

Pozostała trójka siatkarzy skinęła głowami na pomysł rzeszowianina. Ten wyjął z kieszeni dresów telefon i zawył przeciągle, gdy przy wskaźniku baterii nie dostrzegł żadnej kreski zasięgu. Osunął się zrezygnowany plecami po ścianie i skrył twarz w dłoniach. Starał się wpaść na inną ideę, ale nic póki co nie przychodziło mu do głowy. To samo można było powiedzieć o pozostałych osobnikach znajdujących się w windzie.

-Kurwa, ludzie! Otwórzcie tą jebaną puszkę! Ratunku! My tu pomrzemy!-wydzierał się libero.

-Uważaj, bo cię ktoś usłyszy.-przewrócił oczami Kuba.

Tymczasem na parterze Gabriela przeglądała jadłospis na kolejny dzień i pokręciła niezadowolona głową, gdy w pozycji na jutro widniało to samo danie co dzisiaj podane było na obiad. Postanowiła natychmiast to skorygować i uzgodnić z trenerem siatkarzy. Aby sprawnie dostać się na trzecie piętro, gdzie swoje zakwaterowanie miał sztab szkoleniowy oraz zawodnicy powędrowała w stronę windy. Zmarszczyła brwi zdezorientowana, kiedy po piątym razie naciśnięcia przycisku w panelu winda nadal się nie pojawiła. Westchnęła głośno i już miała udać się w kierunku licznego pliku schodów, kiedy obok niej znienacka zjawił się blondyn.

-Hej, Gabi.- przywitał się z nią delikatnym uśmiechem.- Widziałaś może Fornala, Kochanowskiego, Kozuba i Masłowskiego?

-Cześć, Szalupa.- wypowiedziała wesoło.- Nie, a czemu zawdzięczam to pytanie?-utkwiła w nim pytające spojrzenie.

-No, bo kolacja dobiega końca, a ich nadal nie ma.- siatkarz podrapał się po głowie zdezorientowany.

-A dzwoniłeś do nich?

-Tak, ale ich telefony nie reagują.

-Kurwa, Artur!- złapała się za głowę.- Winda się popsuła chyba, a ich nigdzie nie ma. Oni tam chyba utknęli.

-Powiem trenerowi, a ty leć po pomoc.- zakomunikował i nim zdążyła coś odpowiedzieć już go nie było.

Stawiła się za ladą recepcji i wystukała na telefonie stacjonarnym numer do odpowiedniej osoby. Po chwili opisywała już sytuacje panu Piotrowi i jedyne co mogła to oczekiwać jego przybycia. Artur natomiast w popłochu wparował do pokoju Heynena, nie fatygując się nawet z pukaniem. Trener pokręcił z niedowierzaniem głową nad szczęściem swoich zawodników i gdy udał się na parter wraz z przyjmującym winda była już w trakcie napraw.

-Matko jedyna! Nareszcie grunt pod nogami!- wypadł z windy jako pierwszy Masłowski, nie kryjąc przy ty swojej euforii.

-Czyja to zasługa, że wreszcie opuściliśmy to cholerstwo?- zadał pytanie rozgrywający.

-Moja.-odparła brunetka opierająca się biodrami o ladę.

-Niech Bóg ci w dzieciach wynagrodzi!-przytulił ją gwałtownie szczęśliwy libero.

-Nie przejmuj się. Odbiło mu.-rzucił roześmiany Fornal.

-Nie dziś, a już dawno. –dodał Kochanowski.

-Dziękujemy!-wypowiedział z promiennym uśmiechem Kozub.

Kozłowska zaniosła się głośnym śmiechem, odsuwając od siebie Masło, który zbyt wylewnie zaczął ją przytulać. Zbeształa go wzrokiem i wzniosła nikle kąciki ust, odsłaniając śnieżnobiałe uzębienie przed Łukaszem. Ten jakby nabrał odwagi przez ten mały gest i podreptał w jej kierunku, a wszyscy obecni przy recepcji siatkarze utkwili w nim zaintrygowany wzrok.

-Może w ramach podziękowania za ocalenie nam życia dasz się zaprosić na kolacje?-powiedział pewnym siebie tonem głosu, dokładając do tego subtelny uśmiech.

Zadarła głowę i spojrzała na jego bladą twarz. Natrafiła na czekoladowe tęczówki o ciepłej barwie, które na moment sprawiły, że odebrało jej mowę. Ich intensywność wywołała na niej ogromne wrażenie. Dało się dostrzec tlącą w nich nadzieję. Liczył na to, że mu nie odmówi, że przystanie na jego propozycje. Musiał spróbować, bo niebywale chciał ją poznać, dowiedzieć się o niej więcej. Skinęła jedynie głową, zgadzając się na jego sugestię, bowiem nie mogła wydusić z siebie żadnego słowa. Powtórzyła ten gest, gdy zaproponował jej jutrzejszy wieczór. Pożegnała się z chłopakami i wróciła do swojej pracy. Zaśmiała się, gdy chcieli wsiąść do windy, jednak zawrócili i zdecydowali się na schody. W oddali słychać było wiwaty kumpli Łukasza z powodu udanego łowu rozgrywającego.  Pokręciła roześmiana głową i myślami analizowała już zawartość swojej szafy, szukając odpowiedniej kreacji na ten wieczór.

~


Witam po weekendzie w Krakowie zmęczona, ale pełna pomysłów ^^
W stolicy Małopolski było cudownie i naprawdę zabawnie, ale teraz wracam do rzeczywistości, a co za tym idzie do Was :3 Łukasz najpierw ośmieszony w oczach Gabi, później przeżywający katusze z chłopakami , a na końcu jednak mimo wszystko chyba szczęśliwy ^^ Jak myślicie jak przebiegnie randka? Chłopaki zadbają o brak nudy? :D Sama nie do końca jeszcze wiem co zawrze w kolejnej części, bowiem ten rozdział to ostatni zapas, gdyż na czwórce mam zastój, ale chwila czasu i może coś wymyślę :D Całuję i do zobaczenia na Bartkach w kolejne dni! ;*

2 komentarze:

  1. Chłopakom się nudzi na treningach to sobie znaleźli nowe zajęcie w postaci ośmieszania biednego Łukasza haha :D Ach, tacy przyjaciele to skarb! Artur sprytnie nie powiedział Łukaszowi o pracy Gabrysi, tak żeby mógł prawie dostać zawału na jej widok haha :D Ci chłopcy ^^ :D
    Ale podziwiam Łukasza, że wytrwał w windzie z tą bandą, łatwo na pewno nie było haha :D Na szczęście Artur i Gabrysia dodali dwa do dwóch i dziewczyna uratowała zagubionych siatkarzy :D
    Fajnie, że Łukasz się odważył zaprosić dziewczynę na kolację ^^ Byleby ta banda im tego nie popsuła swoimi pomysłami! :D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Arczi to tu taka mała wredotka :D
      Panikowali jak dzieci :D
      Oj nie jesteś świadoma co oni szykują XD
      Dziękuję i pozdrawiam ;*

      Usuń